Stoję boso na piasku z zamkniętymi oczami. Jest ciepłe, letnie popołudnie.
Gdzieś z bliska dochodzą dźwięki muzyki. To poruszająca piosenka, którą śpiewa kobieta.
Słyszę flesz aparatu fotograficznego. Ktoś woła “Kamera! Akcja!”. Otwieram oczy.
Na sobie mam czarną, przezroczystą sukienkę. Rozglądam się wokół. Jestem na swego rodzaju pustyni w grupie kilkunastu, podobnie jak ja ubranych kobiet. I mimo że nie stoimy dokładnie obok siebie, wyczuwam podświadomie, jak od każdej z nich emanuje niesamowita energia.
Powoli, każda z dziewczyn zaczyna poruszać się w rytm melodii. Ja również daję się jej porwać...
Nie, to nie jest opis snu. To prawdziwy kadr z mojego życia zwany Womanifesto. I to nie jest tylko moja historia.
Rok przed
O projekcie choreografki Ilony Bekier-Ekwa dowiedziałam się z internetu. Wierzę, że to nie był przypadek, bo podobne energie we wszechświecie się przyciągają. Od dawna też interesuję się samorozwojem i psychologią, a - zaraz po modzie - taniec to moja druga życiowa pasja.
Womanifesto to projekt stworzony przez kobietę-marzycielkę dla kobiet-marzycielek. Od razu dostrzegłam, jak wiele łączy jego koncepcję z filozofią blue shadow. W centrum obu znajdujemy się bowiem Ty i ja.
KAŻDA kobieta, bez wyjątku i „bez względu na wiek, budowę ciała, charakter czy długość włosów”, może być uczestniczką Womanifesto. Bo każda z nas jest wystarczająco dobra. Dlatego w projekt Ilony angażują się kobiety z zupełnie różnych środowisk, reprezentujące przeróżne życiowe ścieżki. I to właśnie ta odmienność naszych doświadczeń i historii, wbrew pozorom, łączy nas, a nie dzieli. Nawet jeśli czasem normy społeczne chcą nam wmówić coś zupełnie innego.
Wyrażanie siebie i swoich emocji poprzez sztukę znane jest od początków ludzkości. Ale często wydaje nam się, że zarezerwowane jest ono wyłącznie dla artystów.
Poruszanie się w rytm muzyki to bardzo demokratyczna i intuicyjna forma wyrazu, którą pokazać można nawet najbardziej skrajne emocje: strach lub odwagę, smutek lub szczęście, zdziwienie lub rezygnację. Chyba żadna inna dziedzina sztuki tak nie uczy świadomości własnego ciała i kobiecości jak taniec. I nie trzeba wcale być w tym mistrzynią. Bo wśród uczestniczek Womanifesto są zarówno profesjonalne tancerki i aktorki, jak i zupełne amatorki.
To, co jest za to nieodzowną częścią całego procesu, to gotowość na zmierzenie się z własnymi lękami, pokonanie wewnętrznych barier, przekraczanie konwencjonalnych granic i odwaga podzielenia się, czasem bardzo intymnymi, szczegółami z życia poprzez taniec.
Warsztaty Ilony uczą też mówienia o emocjach, akceptacji samych siebie, wraz ze wszystkimi niedoskonałościami, a tym samym – szanowania naszych odmienności i bycia dla siebie nawzajem wsparciem. Dzięki temu bezgranicznemu zaufaniu, udało nam się stworzyć nasz „tribe” - społeczność sióstr, które „widzą się” takimi, jakie naprawdę są.
To niesamowite, ale to właśnie szacunek innych kobiet najbardziej buduje w nas poczucie własnej wartości. I w tym właśnie tkwi siła Womanifesto.
Ilonie udało się stworzyć bezpieczną przestrzeń, w której wszystkie uczestniczki dotykają w sobie emocji poprzez ruch, taniec intuicyjny i improwizację, opowiadając w ten sposób swoje historie. Wspólne treningi, trwające cztery miesiące, przygotowują do zwieńczenia całej drogi, jakim jest wspólny występ dla publiczności, ilustrujący proces transformacji każdej z uczestniczek.
Ale wtedy jeszcze nie spodziewałam się, że przygoda z Womanifesto będzie też miała jeszcze inny wymiar.
Rok po
Nie mogłam w to uwierzyć, kiedy dostałam telefon z prośbą o pomoc w przygotowaniu kostiumów do teledysku, do udziału w którym zaproszone zostałyśmy jako uczestniczki projektu.
Akurat w tym samym czasie zaprojektowałam czarną, zakładaną przez głowę sukienkę na stójce.
Gloria, bo tak się nazywa, ma też odkryte plecy, udekorowane misterną koronką. Jej taliowana forma kontrastuje z zamaszystymi, bufkowymi rękawkami, a dolna falbana zaczyna się dopiero w części kolan. Nie dodaje więc niepotrzebnej objętości biodrom.
Najciekawszym elementem tej sukienki jest jednak fakt, że jej wierzchnia część wykonana jest z delikatnej siateczki - jest przezroczysta. Dlatego dodajemy do niej zazwyczaj pod spód czarną halkę. Wiemy, że w innym wydaniu nie mogłabyś w niej raczej swobodnie chodzić na co dzień.
Ale zawsze marzyło mi się, żeby móc pokazać, jak w Glorii ciało zachowuje się w ruchu, bo jej transparentna forma idealnie się do tego nadaje. A to wymagałoby noszenia jej tylko na samą bieliznę.
I znów wszechświat wziął sprawy w swoje ręce, bo nagle wszystko zaczęło układać się w jedną całość.
Nie było długich dyskusji koncepcyjnych w kwestii doboru kostiumów do teledysku, ani szkicowania nowych modeli, czy nużących przymiarek. Pomysłodawczyni scenariusza po prostu po kobiecemu mi zaufała. A ja, intuicyjnie, spakowałam kilka egzemplarzy Glorii i pojechałam z nimi na zdjęcia. Bez żadnego planu B.
A tam musiała się już zadziać jakaś magia. Bo to moje śmiałe, ale ryzykowne posunięcie sprawiło, że wszystkie bohaterki teledysku – uczestniczki Womanifesto - wyglądały zjawiskowo, idealnie wpisując się w mistyczną koncepcję klipu.
Dzisiaj
Dla mnie przygoda z Womanifesto na tę chwilę już się zakończyła. Teraz czas na to, aby kolejne kobiety przeszły przez tę jedyną w swoim rodzaju transformację z Iloną.
Ale przyjaźnie, które powstały podczas tej magicznej podróży wgłąb siebie, pozostaną ze mną na zawsze. Wiem też, że na dziewczyny, które poznałam w czasie warsztatów, zawsze będę mogła liczyć. Łączy nas to, co każda z nas przeżyła: osobno, ale też razem podczas naszych spotkań, rozmów i warsztatów.
Te relacje przekuwają się też powoli na nowe działania.
6. lipca tego roku miała miejsce premiera przepięknego teledysku do piosenki „Voodoo” Sophie Coal. Oprócz samej artystki zobaczysz w nim też nas, uczestniczki projektu, i sukienkę Glorię.
Jestem pewna, że współpraca przy tym klipie to tylko początek dalszych kreatywnych działań. Takiej kosmicznej energii i kobiecej siły, jaką wyzwala Womanifesto, nie da się już po prostu zatrzymać.
Dlatego zachęcam Cię serdecznie do śledzenia tego wyjątkowego projektu.
Kto wie... Może kiedyś Ty i ja spotkamy się gdzieś na pustyni?...
Sara