blue shadow

Self-love czyli akceptacja siebie

Po japońsku 愛(„ai”), po francusku „l’amour”, po arabsku حب („hubb”), w zulu „uthando”, w maoryskim „aroha”, w języku Khmerów ស្រឡាញ់ „sraleanh”. A po angielsku najbardziej znane „love”. Słowo „miłość” istnieje w każdym języku świata. Nie bez powodu.

Wszystkie imiona miłości

Miłość to podstawa ludzkiej egzystencji. Nic tak przecież nie uskrzydla, jak świadomość, że komuś na nas zależy i my to uczucie możemy odwzajemnić. Na temat miłości powstało wiele wzruszających wierszy, piosenek i filmów, bo każda historia miłosna to piękne i wzbogacające doświadczenie. Nawet jeśli nie zawsze finał jest taki, jak w bajce. Może być od pierwszego wrażenia, namiętna, do grobowej deski czy platoniczna… Zazwyczaj myślimy o niej w kategoriach romantycznego związku dwojga ludzi. Ale istnieje wiele innych rodzajów miłości: braterska, rodzicielska czy przyjacielska. Naszym zdaniem zdecydowanie za mało mówi się jednak o tym, co najważniejsze na całym świecie – kochaniu i akceptacji samej siebie.

„Self-love”

Tak, wiemy: to brzmi trochę jak czysty egocentryzm i bezkrytyczna megalomania, czego nie popieramy. Ale zdrowa nutka egoizmu czy robienie rzeczy „dla siebie” jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziły. Wręcz przeciwnie! Na tym właśnie polega „kochanie siebie”. Akceptacja wszystkich swoich zalet i ograniczeń oraz bycie świadomą własnej wartości to pierwsze kroki do tego, żeby otworzyć się na głębsze relacje społeczne i – w rezultacie – na miłość innych. A czy nie o to właśnie w życiu chodzi?

I to nie tylko nasze zdanie. Według licznych badań, akceptacja siebie i świadome stawianie własnych potrzeb na pierwszym miejscu, kiedy istnieje taka wyraźna potrzeba, wpływa korzystnie na wiele aspektów naszego życia. Przede wszystkim, zaczynamy zdrowiej żyć: lepiej się odżywiamy, mamy więcej sił witalnych, poprawia się nasza kondycja psychiczna i fizyczna. Nagle przebiegnięcie maratonu bostońskiego staje się całkiem realnym osiągnięciem. Mamy też większą motywację do działania: w pracy stajemy się bardziej kreatywne, z reguły lepiej zaczynamy zarządzać naszym czasem i robimy rzeczy, o których nam się wcześniej nie śniło. To w takich właśnie momentach decydujemy się, na przykład, na założenie własnej firmy czy wyjechanie w roczną podróż do Ameryki Łacińskiej. Po trzecie, ludzie zaczynają nas postrzegać w nowym świetle, bo dobra karma zawsze do nas wraca. Może się okazać, że naprawią się nasze relacje z kuzynką, z którą dawno straciłyśmy kontakt albo (nie)przypadkowo spotkamy na swojej drodze życiowego partnera…

Gdzie ta miłość?

Zdajemy sobie jednak dobrze sprawę z tego, że bycie zadowoloną z życia optymistką w dzisiejszych czasach nie jest łatwe. Zawodowy pęd i ogólna nerwowa dynamika świata wpływają niekorzystnie na nasze zdrowie fizyczne. Zaś natychmiastowy i powszechny dostęp do informacji powoduje, że coraz częściej - czy tego chcemy, czy nie – dowiadujemy się o przykrych sprawach, obciążających naszą psychikę.

Wielką sztuką jest dostrzeganie światła tam, gdzie panuje kompletna ciemność. Znajdowanie tych małych, pozytywnych akcentów w otaczającej nas rzeczywistości. Uśmiechanie się do świata nawet wtedy, kiedy na dworze jest szaro i ponuro. Wszystko zależy bowiem od naszego nastawienia. Prawda jest taka, że życie bardzo często nie układa się po naszej myśli. Naszym zadaniem jest po prostu znaleźć „złoty środek” na to, jak sobie z tym najlepiej radzić na co dzień.

Dlatego właśnie tak ważne jest dbanie o higienę życia i umiejętne równoważenie kariery zawodowej z osobistymi planami i dążeniami (tzw. work-life balance). Czasem warto po prostu zwolnić i oddać się jakiemuś hobby, nie martwiąc się, że jutro absolutnie „muszę” iść do urzędu albo do dentysty. Robienie czegoś przyjemnego pozwala się „zresetować”, co z kolei powoduje, że na wszystkie trudności spoglądamy z nowej perspektywy. Tak samo ważne są też odpoczynek, wyciszenie i sen, który ma zbawienne działanie na wszystkie problemy świata. Same to sprawdziłyśmy.

Bądź swoją własną Walentynką

Kiedy czytasz ten tekst, gdzieś tam na horyzoncie majaczy spopularyzowane przez Amerykanów święto, uwielbiające kolor różowy, kiedy to kwiaciarnie nie mogą nadążyć z dostawami wymyślnych bukietów, a najpopularniejsze bombonierki to te w kształcie serca. Od jakiegoś czasu także w Polsce 14 lutego to dzień „miłości” i kochanków. Zdania co do Walentynek są podzielone: jedni twierdzą, że to wyjątkowa celebracja najpiękniejszego na świecie uczucia, inni krytykują je za komercję. My cieszymy się z każdej okazji do świętowania tego, co piękne i dobre. I bardzo byśmy chciały, abyś Ty też miała ku temu powody.

Dlatego 14 lutego bądź – przede wszystkim - swoją własną Walentynką. Lubisz kuchnię azjatycką? Wybierz się do tej tajskiej restauracji na rogu, do której zawsze chciałaś pójść. Muzyka na żywo sprawia Ci radość? Poszukaj koncertu nieznanego zespołu w małym, przytulnym klubie. Chcesz wyjątkowo spędzić ten wieczór? Pomaluj „oko”, załóż szpilki i wybierz się do teatru. Masz ochotę na coś „z wyższej półki”? Zaproś siebie samą na lampkę szampana Veuve Cliquot. A może wolisz po prostu zostać w domu i obejrzeć jakąś komedię romantyczną w towarzystwie mamy? Świetny pomysł!

Bez względu na to, jak spędzisz Walentynki, życzymy Ci z całego serca, żebyś zawsze była szczęśliwa. I żebyś nie tylko 14 lutego potrafiła akceptować siebie.

Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper Premium