Witamy w Nowym Roku! Postanowienia na 2024 już zrobione? Trzymamy kciuki za to, żeby przetrwały dłużej niż śnieg w Polsce na Wigilię w ostatnich latach.
Mamy nadzieję, że w Twoich planach na ten rok znajdzie się też czas na zmianę otoczenia i małe przygody. Nie odkryjemy co prawda Ameryki mówiąc, że podróże kształcą. Ale wyrwanie się na chwilę ze swojej małej stabilizacji zawsze nastraja nas bardziej optymistycznie do życia. Obserwacja, jak żyją ludzie w innych miejscach świata, pozwala nam też bardziej docenić to, co mamy.
Jedna z naszych ulubionych polskich podróżniczek, Martyna Wojciechowska, pisze o tym tak: „Podróże mają magiczną moc uzdrawiania duszy i zdecydowanie pomagają zdystansować się do problemów dnia codziennego. Nie rozwiązują ich bezpośrednio, jednak pomagają [wszystko] przewartościować i spojrzeć na nie jakby z drugiego brzegu rzeki.” Coś w tym jest, prawda?
I nie musi to być zaraz jakaś epicka eskapada na safari do RPA. Jako Polki, mamy w zasięgu ręki masę miejsc do obejrzenia, również u siebie. Z tym że, jak słusznie stwierdził główny bohater bijącego obecnie rekordy popularności serialu Netflixa „1670”: „Polska to wspaniałe miejsce do życia... między czerwcem a wrześniem.”
No coż – taki mamy klimat. Dlatego dziś proponujemy Ci podróż palcem po mapie Europy (z jedną niespodzianką) w celu przetrwania tych szaroburych miesięcy w naszej części świata. Zapraszamy więc na subiektywny przegląd miejsc idealnych na „city breaks” - krótkie, najczęściej weekendowe wypady do jednego z większych miast naszego kontynentu.
ALICANTE 🇪🇸 – WITAMINA D
Na początek przeanalizujmy proste działanie: Hiszpania → słońce → witamina D → radość i szczęście. I mimo że tę logikę można by zastosować do większości miast na Półwyspie Iberyjskim, to właśnie Alicante (Alacant w lokalnej mowie) zrobiło się ostatnio bardzo popularne (ale na szczęście jeszcze nie tak zatłoczone).
Warunki atmosferyczne są tam fantastyczne cały rok. Temperaturowo nie są to Wyspy Kanaryjskie. Ale 15-17 stopni w ciągu dnia w styczniu w pełnym słońcu chyba brzmi nieźle?
Co zobaczyć?
Najbardziej reprezentacyjna część miasta to zdecydowanie marina, przy której biegnie słynny deptak. Wysadzany jest palmami i wyłożony kafelkami, które układają się w fale. Znajduje się tu mnóstwo kafejek i restauracji. A że Hiszpanie większość czasu spędzają na ulicy, na pewno będzie w nich tłoczno i gwarnie – o każdej porze roku.
Zaraz obok mariny znajduje się miejska plaża Postiguet. Widoki z tej części miasta na wznoszący się pod drugiej stronie zamek Św. Barbary są bardzo instagramowe. Zresztą tam też warto się wybrać, bo panorama Alicante widoczna z góry jest naprawdę warta zachodu.
Najpiękniejsza plaża – San Juan - jest za to na północy. Ma ponad 6 km długości. Można tam uprawiać siatkówkę, zjeść autentyczna paellę (czyli tradycyjny ryż z różnymi dodatkami, barwiony szafranem, i podawany na charakterystycznej, dużej patelni) lub po prostu zachwycać się przecudnymi widokami na morze, niebo i góry. Bardzo to miejsce polecamy na romantyczne spacery o wschodzie słońca (bo w tym rejonie Hiszpanii słońce zachodzi po drugiej stronie, za górami).
Tajniki lokalnej kuchni
Hiszpanie są przekonani, że ich kuchnia jest najlepsza na świecie. I fakt - weekendu może Ci nie starczyć na skosztowanie tych wszystkich dobroci: wina, cytrusów, owoców morza... Ale my zakochałyśmy się w lodach z turronem. Turrón to taka hiszpańska chałwa, która pochodzi z regionu Alicante. Robiona jest z migdałów, więc jest bardzo słodka i oleista. Tradycyjnie je się ją w okresie Bożego Narodzenia, ale niektóre supermarkety sprzedają turronowe lody cały rok. Pychota!
Sekretna wskazówka
W Alicante mówi się w dwóch językach: kastylijskim (czyli standardowym, używanym w całej Hiszpanii) oraz walencjańskim, który jest podobny do katalońskiego (Walencja to „województwo”, w którym leży Alicante). I jak to zwykle w kraju Cervantesa bywa, niełatwo jest się tam dogadać po angielsku. Także zachęcamy do zaprzyjaźnienia się zawczasu z translatorem Google :)
Ubraniowa rada blue shadow
W hiszpańskich domach nie ma zazwyczaj dobrego ogrzewania. Jeśli wybierasz się do Alicante w miesiącach chłodniejszych, to czeka Cię pakowanie rzeczy „na cebulę”. I tu podpowiemy, że w walizce mieści się o wiele więcej rzeczy, kiedy je wszystkie zrolujesz zamiast składać w kostkę.
EDYNBURG 🇬🇧 – POPKULTURA I HISTORIA
Stolica Szkocji zapiera dech w piersiach. Dosłownie - bo jest tam sporo wzniesień. Oraz w przenośni - bo rzadko się zdarza, żeby całe stare miasto było jednym, wielkim, doskonale zachowanym zabytkiem. Szczególnie kiedy spacerujesz po The Mile (która ma ponoć taką właśnie długość) - głównym trakcie, łączącym górny zamek z Pałacem Holyrood na dole.
Literatura, sztuka i rozrywka odgrywają tu niemałą rolę. Jeśli zdarzy Ci się kiedyś być tam w sierpniu, koniecznie zobacz któreś z przedstawień Fringe - największego na świecie festiwalu teatru i komedii. Również dlatego, że wiele z nich odbywa się w pięknych, historycznych miejscach i niedostępnych zazwyczaj dla turystów aulach studenckich Uniwersytety Edynburskiego. Jego absolwentami byli m.in. wynalazca telefonu Alexandr Graham Bell, przyrodnik Karol Darwin i trzech brytyjskich premierów.
Co zobaczyć?
Wiedziałaś, że J.K. Rowling mieszka w stolicy Szkocji? A że była samotną matką na zasiłku, kiedy wpadła na pomysł napisania historii o czarodzieju w okularach i z blizną na czole w kształcie pioruna? I tak się akurat składa, że saga o Harrym Potterze i jego przyjaciołach jest obecnie jedną z najczęściej czytanych na świecie.
To tu w Edynburgu (a nie Londynie) znajdziesz wiele wskazówek, które były źródłem powstania konkretnych postaci, miejsc czy nazw z książek J.K Rowling. Należy do nich cmentarz Greyfriars - miejsce trochę nietypowe na zwiedzanie. Ale pisarka często się po nim przechadzała, czerpiąc ze starych nagrobków inspiracje do nazwisk bohaterów czarodziejskiej historii, w tym kilku profesorów Hogwartu. Majestatyczny Bank Szkocji posłużył jej za prototyp Banku Gringotta, prowadzonego przez gobliny. A słynna Ulica Pokątna to bardzo wiernie odzwierciedlenie prawdziwej Victoria Street.
Widziałaś może film „Jeden dzień” z 2011 roku? Główne role grają w nim Anne Hathaway, Jim Sturgess i … Edynburg właśnie. To historia pary bohaterów, którzy spotykają się w ten sam dzień przez 20 lat znajomości. Emma i Dexter wpadają na siebie po raz pierwszy na tutejszym uniwersytecie. Zegar eleganckiego Hotelu Balmoral wskazywał istotną dla nich w filmie godzinę. I to na Górze Artura symbolicznie kończy się ta romantyczna opowieść.
Tajniki lokalnej kuchni
W jednym z przewodników internetowych, prowadzonych przez entuzjastki podróży, znalazłyśmy osobliwą rekomendację, dotycząca specjału szkockiej kuchni narodowej. Haggis jest aromatycznym puddingiem, przyrządzanym z owczych podrobów (wątroby, serca i płuc), wymieszanych z cebulą, mąką owsianą, tłuszczem i przyprawami, zaszytych i duszonych w owczym żołądku (w oryginalnej wersji). Mimo że nie brzmi to zachęcająco (i tak też nie wygląda), istnieją bardziej „zjadliwe” dla turystów wersje tej potrawy. Spróbuj np. kuleczek z haggis w Arcade Bar Haggis & Whisky House na Cockburn Street.
Sekretna wskazówka
I tu jeszcze jeden odnośnik do popkultury. Jeden z odcinków serialu „Crown” poświęcony był królewskiemu „jachtowi” Britannia (który bardziej jednak wygląda jak potężny statek). Swego czasu, rząd brytyjski odmówił płacenia dłużej za jego utrzymanie i remonty. W 1997 roku wycofano go więc z użytku, a rok później został otwarty dla zwiedzających. Zgadnij, gdzie? W portowej dzielnicy Leith na północy Edynburga. Więc jeśli masz ochotę zobaczyć, jak wyglądała pływająca sypialnia Królowej Elżbiety II, to właśnie jest okazja.
Ubraniowa rada blue shadow
Z czym kojarzy Ci się Szkocja? Bo nam bardzo z tartanem - to taki specjalny, kraciasty materiał. Nie musisz od razu zakładać kiltu (czyli „spódnicy”, którą noszą szkoccy mężczyźni – ponoć bez bielizny pod spodem!). Ale my w blue shadow bardzo lubimy tematy okołokratkowe. Także jeśli chcesz się wtopić w otoczenie, to polecamy zakupy przed podróżą na naszej stronie.
HAMBURG 🇩🇪 – PORTOWE KLIMATY WIELKIEJ METROPOLII
Podobnie jak kiedyś Gdańsk, Hamburg jest Wolnym Miastem – przynajmniej z nazwy. Historycznie należy też do Hanzy – czyli średniowiecznego związku kupców i miast handlowych Europy, które wzajemnie wspierały się na polu gospodarczym. Stąd w dużym stopniu bierze się jego status także dzisiaj.
To bardzo nowoczesna i druga (po Berlinie) co do populacji metropolia. Ma tyle mieszkańców, co Warszawa (ok. 1,85 mln). Jest największym portem morskim w kraju, mimo że do morza rzeką Łabą jest jeszcze jakieś 100 km. To także znaczący ośrodek przemysłowy i finansowy Niemiec.
Co zobaczyć?
Portowe klimaty „czuć” w Hamburgu na każdym kroku. Nasza ulubiona część miasta to zdecydowanie Hafen City (czyli „Portowe Miasto”). Stare spichlerze przerobione zostały na nowoczesne lofty, lokale usługowe i muzea, zachowując jednocześnie ich autentyczny charakter. Tu znajduje się też majestatyczny i ciekawy architektonicznie budynek Elbphilharmonie (czyli Filharmonii), z którego widać cały port. Z przystani na Łabie możesz wybrać się na rejs statkiem, żeby zobaczyć miasto od strony rzeki. A na koniec dnia koniecznie odwiedź bar 20UP w hotelu Empire Riverside. Jeśli znasz jakieś bardziej spektakularne miejsce na wieczornego drinka, to daj nam znać.
Przy ładnej pogodzie warto spędzić trochę czasu nad jeziorem Altona w samym centrum miasta, zaraz przy przepięknym budynku ratusza. Na promenadzie Jungfernstieg można poczytać książkę, zjeść lancz lub odwiedzić flagowy sklep firmy kosmetycznej, którą wszystkie znamy z dzieciństwa – Nivea House. Stąd blisko też do najbardziej znanej i eleganckiej części zakupowej Hamburga – Mönckebergstraße.
Z pewnością trafisz też w którymś momencie na Reeperbahn – główną ulicę „dzielnicy czerwonych latarni”, St. Pauli. To miejsce, w którym znajdują się sklepy i lokale dla dorosłych, a nawet boczna uliczka wydzielona tylko dla mężczyzn. I oprócz możliwości zaopatrzenia się w odlotową bieliznę, Reeperbahn to po prostu kultowe i bardzo barwne centrum rozrywki i życia nocnego Hamburga, usiane barami, dyskotekami i kabaretami.
Tajniki lokalnej kuchni
Niemcy stanowią sporą konkurencję dla naszego kraju w kwestii piekarstwa. Wystarczy wspomnieć precle obsypane grubą solą. Hamburg natomiast szczyci się swoją własną „słodką bułką” - Franzbrötchen. To trochę spłaszczony wypiek z ciasta francuskiego lub drożdżowego, wypełniony cukrem (raz na jakiś czas można!) i cynamonem. Stanowi doskonały dodatek do porannej kawy, który zapewni Ci energię na pierwszą turę zwiedzania. Same sprawdzałyśmy!
Sekretna wskazówka
Na wakacjach, nawet krótkich, w zasadzie powinno się spać do upadłego. Ale dla tego miejsca musisz zrobić wyjątek. Na słynny w całym kraju targ rybny („Fischmarkt”) na brzegu rzeki Łaby powinnaś się wybrać już koło 6 rano w niedzielę. Bo to wtedy właśnie rozgrywa się tam cała akcja. Z sobotnich imprez wracają najwytrwalsi, lokalni mieszkańcy robią (nie tylko rybne) zakupy na cały tydzień, a turyści delektują się kulinarnymi hitami, których nie znajdziesz nigdzie indziej. Więc wstawaj – szkoda dnia!
Ubraniowa rada blue shadow
Niemcy nie należą do narodów dyktujących trendy w modzie. Ale akurat w Hamburgu tego nie widać. To jedno z najbogatszych i najelegantszych miast w kraju, co przekłada się też na styl jego mieszkańców. Dlatego koniecznie zapakuj ze sobą jakieś wyjściowe ciuchy z najnowszej kolekcji blue shadow, bo okazji do odwiedzenia wyjątkowych miejsc z pewnością nie zabraknie.
OLSZTYN 🇵🇱 – ZIELONO NAM
Niespodzianka! No nie mogło w tym przewodniku zabraknąć polskiego akcentu. A że naszym zdaniem północny-wschód naszego kraju to miejsce bardzo niedocenione, poświęćmy mu zatem kilka chwil.
Na początek obalmy mit: Olsztyn to stolica Warmii. Do mazurskich jezior jest jeszcze jakaś godzinka drogi. Ale w tamte strony jeździ się głównie po to, żeby poobcować trochę z naturą. Bo – naszym zdaniem - nie każdy wypad typu city break musi być nastawiony na zakupy czy kulinarne degustacje. A tak się składa, że Olsztyn ma do zaproponowania inne opcje spędzania wolnego czasu.
Co zobaczyć?
O wojnach polsko-krzyżackich uczyłyśmy się w szkole. I mimo że pamiętasz pewnie głównie bitwę pod Grunwaldem, to część konfliktu odbywała się właśnie na terenach warmińskich. Stąd pozostałość tamtych czasów – zamek położony na niewielkim wzniesieniu, w którym obecnie jest muzeum. Nie zgadniesz natomiast, kto był jednym z jego obrońców w XVI wieku.
Mikołaj Kopernik kojarzony jest głównie z Toruniem, będąc jednocześnie patronem lotniska we Wrocławiu. W Olsztynie przebywał jako administrator dóbr kapituły warmińskiej. Prowadził też swoje badania na zamku, czego dowodem są pozostałości oryginalnej tablicy astronomicznej w krużganku. Możesz sobie z nim nawet strzelić zdjęcie do swojej kolekcji historycznych celebrytów. Naturalnej wielkości postać Kopernika siedzi na Starym Mieście, spoglądając w stronę budynku, którym kiedyś zarządzał.
Oprócz historii, Olsztyn słynie z pięknych jezior i lasów. Nasze pierwsze wrażenie po przyjeździe było więc takie: „Woooow, jak tu zielono!” Jeśli pogoda będzie sprzyjać podczas Twojego wypadu, możesz więc się wybrać na krótki spływ kajakowy lub pieszą wędrówkę. Nam też bardzo przypadły do gustu spacery po terenach zielonych w centrum tzw. „Łynostradą”, czyli ścieżką nad największą rzeką, Łyną. Zawsze możesz potem posilić się w jednym z licznych browarów w mieście. Bo Olsztyn słynie z warzenia piwa i dobrej kuchni, inspirowanej wschodnioeuropejskimi smakami.
Tajniki lokalnej kuchni
Kraje śródziemnomorskie mają swoje owoce morza. A my w Polsce mamy swoje raki, szczególnie na terenach, gdzie występuje dużo jezior i rzek. Sztuką jest przyrządzić to mięso samemu w domu. Trzeba znać się też na obieraniu pancerzyka podczas jedzenia. Dlatego polecamy wybrać się raczej na zupę rakową do restauracji Omega w Olsztynie, która – bardzo adekwatnie – położona jest nad malowniczym Jeziorem Ukiel.
Sekretna wskazówka
Jeden bardzo znany jest w Rzymie. Inny – bliżej, w Sopocie. Ale Olsztyn też ma swój Amfiteatr im. Czesława Niemena. Znajduje się on tuż przy zamku i ma 1250 miejsc siedzących. Odbywają się tam koncerty, pokazy filmowe i inne imprezy rozrywkowo-kulturalne. Oprócz zadaszonej sceny, obiekt posiada też kompleks podziemnych pomieszczeń (kameralną salę, garderoby i bufet). Także sprawdź koniecznie kalendarz imprez w Olsztynie podczas swojego wypadu. Bo w takich miejscach na świeżym powietrzu przeżywa się szerokopojętą sztukę w zupełnie inny sposób.
Ubraniowa rada blue shadow
City break w Olsztynie widzimy raczej jako czas spędzony aktywnie. W takim przypadku zachęcamy Cię do zabrania ze sobą wygodnych, uniwersalnych rzeczy, które możesz ze sobą zestawiać na różne sposoby i okazje. Jeśli brakuje Ci inspiracji, odwiedź sekcję opisów naszych ubrań na stronie internetowej. Znajdziesz tam zazwyczaj trzy podpowiedzi stylizacyjne do każdego modelu.
STAMBUŁ 🇹🇷 – MIĘDZY KONTYNENTAMI
Znowu zaczniemy od wyklarowania klasycznej pomyłki. Mimo że jest największym miastem w Turcji, Stambuł nie jest stolicą kraju. Ale przyciąga zdecydowanie więcej turystów niż Ankara, z kilku powodów.
Jest ciekawie położone – po obu stronach cieśniny Bosfor, która oddziela dwa kontynenty. Możesz więc być w piątek w Europie, a w sobotę w Azji. Ponadto, to jedno z najbardziej znanych z historii miejsc, o którego kontrolę – ze względu na szlaki handlowe i prestiż - nie raz toczyły się ważne batalie. W starożytności występowało pod nazwą Bizancjum. W IV wieku n.e. jeden z cesarzy mianował je Nowym Rzymem. A między V wiekiem a pierwszą połową XX wieku powszechnie mówiło się na nie Konstantynopol.
Co zobaczyć?
Niemożliwością byłoby zwiedzenie wszystkiego w kilka dni w tym prawie 16-milionowym mieście. Dlatego sugerujemy Ci wybranie tylko kilku reprezentacyjnych zabytków na pierwszy raz, które pozwolą Ci na lepsze zrozumienie tego wyjątkowego miejsca. Przenikają się w nim bowiem chrześcijaństwo, islam oraz judaizm.
Nie możesz ominąć muzeum Hagia Sofia – czwartego co do wielkości kościoła świata z VI wieku, który „przemianowany” został na meczet w czasach tureckich. A jeśli o prawdziwy meczet chodzi, to ten Błękitny jest zdecydowanie najpiękniejszy. W pałacu Topkapi zobacz, jak żyli sułtani. I odwiedź Zatopioną Cysternę – jeden z kilkuset starożytnych zbiorników wodnych pod miastem. Na jeden dzień zupełnie wystarczy.
Resztę czasu spędź na chłonięciu atmosfery Stambułu na ruchliwym Placu Taksim, uwielbianym przez wędkarzy Moście Galata, majestatycznym hipodromie, słynnym Krytym Bazarze (ach, te przyprawy!) albo spektaklu wirujących tancerzy – derwiszy. A jak już to wszystko zrobisz, poczujesz się co najmniej jak nasza rodzima podróżniczka i pisarka Beata Pawlikowska.
Tajniki lokalnej kuchni
W Stambule niełatwo o alkohol. I nie wspominamy o tym bynajmniej, abyś uprawiała kontrabandę. Wręcz przeciwnie – nie chcemy, żebyś wpadła niepotrzebnie w kłopoty. Sugerujemy więc zamienić lampkę wina na turecką herbatę: czarną, gorącą, mocną i słodką. Pija się ją w charakterystycznych, małych, przezroczystych szklankach w kształcie tulipana - wszędzie i w każdych okolicznościach. Świetnie gasi pragnienie i - wbrew pozorom - jest bardziej popularna w Turcji niż kawa.
Sekretna wskazówka
Większość zabytków w Stambule znajduje się po europejskiej stronie, więc ta azjatycka nie jest aż tak bardzo uczęszczana przez turystów. Do niedawna, jedynymi możliwościami dostania się z jednej strony na drugą była przeprawa promem (polecamy!) lub wycieczka samochodem (nie polecamy!). Od 2015 roku można jednak pokonać tę podróż najgłębiej na świecie położonym tunelem kolejowym Marmaray. Ma on 1.4km długości i łączy europejską stację Halkali z azjatyckim terminalem Haydarpaşa. Jedynym minusem jest to, że nie ma takich widoków, jak ze statku lub auta.
Ubraniowa rada blue shadow
Mimo że Stambuł to bardzo zeuropeizowane miasto, nie zapominajmy, że mieszka tam też wielu ludzi, wyznających inne wartości. Z szacunku do ich kultury, raczej zabierz ze sobą skromne części garderoby oraz szal do przykrycia głowy w miejscach kultu religijnego. A jeśli akurat takowego nie posiadasz, wybierz sobie szal w dowolnym kolorze na naszej stronie.
I jak Ci się podobają nasze propozycje wypadów? Przekonałyśmy Cię do zaplanowania city break w najbliższym czasie?
Bez względu na to, którą opcję wybierzesz (a może skusisz się na wszystkie?), gwarantujemy Ci, że po powrocie inaczej spojrzysz na otaczającą Cię rzeczywistość. Szarość już nie będzie taka szara. I nawet plucha czy alert RCB, ostrzegający o porywistych wiatrach, nie zrobią na Tobie wrażenia.
W końcu, jak mówi arabskie przysłowie: „Ten, kto żyje, widzi dużo. Ten, kto podróżuje, widzi więcej.”
Koniecznie więc wyślij nam fotki ze swojego wypadu. A może sama zaproponujesz nam miejsce, które koniecznie powinnyśmy zwiedzić w ramach city break?